W rodzinie Justyny Kraszewskiej rękodzieło było obecne od zawsze. – Jedna babcia robiła na szydełku, druga babcia szyła na maszynie, dziadek robił na drutach skarpetki i rękawiczki, rodzice też zajmowali się rękodziełem – wspomina Justyna. – Gdy chodziłam do szkoły, na zajęciach plastycznych objawiały się moje zdolności manualne i zawsze musiałam mieć „zajęte ręce”. Później podczas studiów miałam chwilę przerwy od rękodzielniczych prac. Po studiach rozpoczęłam pracę nauczycielki i wymyśliłam, że będę prowadzić warsztaty. Dziś uczę ludzi robić na szydełku i na drutach, a swoją pasję wykorzystuję także przy okazji pracy z dziećmi w szkole.
Własna pracownia i warsztaty
Justyna Kraszewska zaczynała od prowadzenia swoich pierwszych warsztatów w kawiarni. Obecnie spotkania odbywają się w pracowni znajdującej się na placu Zwycięstwa w Łodzi, pomiędzy łódzką palmiarnią a Muzeum Kinematografii. – Na warsztatach naukę zaczynamy od podstawowych technik szydełkowania. Uważam jednak, że sama teoria nie jest na tyle ciekawa, by usatysfakcjonować moich podopiecznych, dlatego staram się wybierać takie projekty, których realizacja wymaga kilku godzin. W każdy ostatni czwartek miesiąca organizuję również spotkania przy dzierganiu, każdy przynosi swoją rzecz i przy kawce, ciasteczku wspólnie dziergamy – opowiada Justyna.
Na zajęcia i warsztaty można zapisywać się poprzez fanpage na Facebooku „Wooly Me” lub pod numerem telefonu 602 622 523.
Dwie różne techniki
Podczas warsztatów podopieczni Justyny Kraszewskiej poznają dwie techniki wykonywania ręcznych robótek, za pomocą szydełka lub drutów. – Szydełko ma haczyk, który pomaga w przerabianiu nitki. Jeżeli ktoś zaczął od szydełka, może mieć potem problem z przestawieniem się na używanie dwóch drutów – wyjaśnia Justyna. – Obie metody trochę różnią się od siebie. Rzeczy robione na drutach są bardziej lejące, a te szydełkowe są bardziej sztywne. Pomimo drobnych różnic za pomocą tych dwóch technik można wyczarować bardzo podobne szydełkowe wyroby – dodaje.
Materiał i pielęgnacja
– Uwielbiam naturalne materiały – mówi Justyna. – Przede wszystkim stawiam na jakość. Pracowanie na kiepskiej włóczce jest tańsze, ale użytkowanie później takiej rzeczy jest bardzo niewygodne. Dodatkowo wiem, że jeżeli podarowałabym komuś taką rzecz, to ta osoba już więcej by do mnie nie wróciła. Wśród moich ulubionych znajdują się wszelkiego rodzaju alpaki i włóczki z domieszką jedwabiu. Kocham wszystko, co jest miękkie i przyjemne w dotyku. Przerobiłam już wiele włóczek i cały czas testuję nowe. Na rynku można spotkać wysokiej jakości materiały, które są wygodne i niegryzące. Przy pielęgnowaniu wełny należy pamiętać, że płyny do płukania „zabijają” jej właściwości ochronne. Włókna sklejają się, materiał przestaje zimą dawać nam ciepło i latem izolować od gorąca. Najlepsze są delikatne płyny do prania wełny lub szare mydło. Wełna to żywy materiał i warto o nią w odpowiedni sposób zadbać, wtedy będzie służyła nam latami – wyjaśnia Justyna.
Od trzech lat Justyna Kraszewska organizuje Knit Camp, czyli wyjazdy połączone z warsztatami szydełkowania. – Co roku organizuję dla chętnych dziewczyn wyjazd, podczas którego nie tylko wspólnie robimy na drutach czy szydełku, ale również aktywnie i rekreacyjnie spędzamy czas w miejscu pobytu. Zwykle wyjeżdżamy na trzy noce i planujemy, co konkretnego będziemy robić w czasie tych kilku dni. Każdego roku świetnie się bawimy. Od 30 kwietnia do 3 maja trwał Knit Camp w Uniejowie. Uczestniczki wyjazdu na drutach lub szydełku, w zależności od preferencji, robiły swoje kardigany.
