Rekord i grad bramek. Widzew Łódź pokonał na wyjeździe Ruch Chorzów

Przy akompaniamencie 50 087 kibiców Widzew Łódź pokonał 3:2 Ruch Chorzów. Piłkarskie święto trzy razy zakłóciły odpalane na trybunach race. Sam wynik w zasadzie przypieczętowuje spadek chorzowskiej drużyny.

Widzew Łódź
Widzew Łódź pokonał Ruch Chorzów, fot. Marcin Bryja

Święto. Ponad 50. tysięcy kibiców na trybunach. Atmosfera niczym na ważnym meczu Ligi Mistrzów. W kotle czarownic wszyscy liczyli, że piłkarze udźwigną ciężar oczekiwań. Fajerwerki były już od początku. Tymczasem w 2. minucie padł gol, ale dla Widzewa. Jordi Sanchez zagrał piłkę z prawej strony w pole karne, tam dopadł do niej Bartłomiej Pawłowski i zakręcił się w walce z obrońcami. W to wszystko wmieszał się Luis da Silva i strzałem z pierwszej piłki otworzył wynik. Przyjezdni byli stroną, która zdecydowanie dominowała. Wyraz temu dał Pawłowski - swobodnie przebiegając kilkadziesiąt metrów minął dryblingiem obronę i tylko dobra interwencja Dante Stipicy uratowała Niebieskich przed stratą drugiej bramki. Gospodarze potrafili się okazjonalnie odgryzać. Kiedy już to robili, było groźnie. W 20. minucie Łukasz Moneta znalazł się w stuprocentowej sytuacji, jednak znacznie się pomylił. Im dalej w mecz, tym sytuacji było mniej. Ruch dążył do wyrównania, ale brakowało konkretów pod bramką. Piłkarze schodzili do szatni przy wyniku 1:0 dla Widzewa. 

Race i bramki

Po przerwie piłkarze wrócili z nową energią. Najpierw wyrównać mógł Ruch, ale w świetnej sytuacji źle zachował się Tomasz Wójtowicz. Kilka minut później brzemienny w skutki błąd popełnił Stipica. Chcąc ratować piłkę przed wyjściem na rzut rożny, zagrał ją pod nogi Jordiego Sancheza, a Hiszpan nie miał problemów z umieszczeniem jej w pustej bramce. Po tym golu mecz był mocno rwany, głównie przez zadymienie boiska. Przerwa dobrze podziałała na Ruch. Gospodarze złapali kontakt po golu Miłosza Kozaka. Spory błąd popełnił przy tej bramce wprowadzony chwilę wcześniej Kamil Cybulski. Święto zniszczyli kibice. Sędzia trzykrotnie przerywał spotkanie przez zadymienie boiska, a po wznowieniu gry od razu doliczył 15 minut. Niedługo potem piłkę w polu karnym ręką zagrał Juliusz Letniowski, a karnego na bramkę zamienił Pawłowski. To nie był koniec emocji! W ostatnich minutach bramkę na 3:2 strzelił Kozak. Tuż po bramce sędzia zakończył mecz.

R. Gikiewicz – L. Silva, J. Ibiza, M. Żyro, S. Szota – B. Pawłowski (90+13’ N. Diliberto), M. Hanousek, F. Alvarez (90+13’ D. Kun)– A. Klimek (81’ A. Ciganiks), F. Nunes (75’ K. Cybulski) – J. Sanchez (75’ I. Rondić)

2’ da Sliva, 48’ Sanchez, 90+10’ Pawłowski (K)

ZOBACZ TAKŻE